To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
E12-E28
Forum posiadaczy i miłosników BMW E12 i BMW E28

Inne youngtimery forumowiczów - Tatra 613-3 (alias "Smoczyca") 1989

130rapid - 7 Sierpień 2009, 17:49
Temat postu: Tatra 613-3 (alias "Smoczyca") 1989
[Tekst wklejony już na www.youngtimer.pl, ale nie wszyscy tam zaglądają].

Smoczyca stoi sobie u mnie od maja 2008 roku. Cichutko, w suchym doku.
Od tej pory wyjeżdżała z doku ze 3 razy. Ostatnio we wrześniu zeszłego roku. :X
Przegląd wygasł, legalnie go nie zdobędzie, czeka na lepsze czasy.

Pierwsze foty z Alledrogo, na zaostrzenie apetytów.



Została wylicytowana trochę "dla sportu", przez znajomego (posiadacza Shreka), no i okazało się, że rynek nie chce dać więcej niż 1675 PLN. :shock: Ale po dokładniejszych oględzinach przestałem się dziwić...

(Jest Shrek, jest Smoczyca, Osła jeszcze brak).

Tatra, model T613-3, rocznik 1989, przebieg 432 tys. km, ale licznikowy 232 tys. km.
Sprzedający bezczelnie skręcił licznik o 200 tys. km nie mogąc przez blisko rok sprzedać.
I myślał, że nikt nie zauważy. :shock:

Stan techniczny? Słowakom na forum Tatry napisałem:
-"Technicki stav je dance macabre".
;) )))

Wóz został wzięty od gościa o zadziwiającym poziomie kultury technicznej. ;) tzn. w garażu miał starszą Tatrę 603, z samodzielnie wszczepionym silnikiem od... Poloneza. :XXXXX

Generalnie Smoczyca jest be. :roll:
Zdresowana, zwieśtuningowana, zdezelowana i wyprażona słońcem.

Gdzieś kiedyś pokazała rogi i dość konkretnie "poszła w krajobraz" (jak na mój gust lewym przodem i lewym bokiem). Grube pokłady szpachli. Rdzy, o dziwo, praktycznie nie widać, zapewne chowa się gdzieś, zaraza przebiegła.

Tym niemniej Tatra zadziwia mnie twardością i żywotnością.
V8 w miarę sprawnie odpala.
Chociaż zapachu benzyny już nie pamięta, funkcjonuje tylko na LPG :/
Chociaż w nocy kable wysokiego napięcia dają piękny "pokaz sztucznych ogni".
Chociaż teoretycznie nie powinien odpalać.

Smoczyca, mimo że sterana życiem, schorowana i dręczona reumatyzmem, wciąż jest żywa i straszna. Donośnym grzmotem, przez wydech spawany z trzech rynien, informuje całą okolicę: "Uwaga, odpaliłam!". Brzmi coś a la Volkswagen Garbus, tylko dwa-trzy razy głośniej i bardziej chropowato.

Gdy jeździła. matki zawsze zdążyły odciągnąć dzieci od drogi :P
Pod ten wóz nie wskoczył żaden lis, kot, pies, kura...
Wszystko uciekło z wyprzedzeniem dwóch minut :!:

Nie powinna tak głośno gadać, bo gdy pierwszy raz widziałem Tatrę 613 na żywo (i zachorowałem), to zadziwiła mnie cichobieżnością. Podczas oglądania na żywo wyścigu pokoju w 1986 roku. Miałem wtedy 10 lat. Nie, nie, nie... Nie patrzyłem na kolarzy. Patrzyłem na tę kosmiczną kolumnę aut za nimi. ;) A ta Tatra była gwiazdą. Przeszła obok, jak zjawisko jakieś, z szumem opon, w tempie 50 km/h.

Ale w Smoczycy wiele rzeczy nie jest tak, jak być powinno...

Gdy włączam stacyjkę, łypie na mnie czerwonym oczkiem wielkiej lampki ciśnienia oleju,
jak elektronicky mordulec*. Niemal całkiem zniszczony, ale jeszcze działający. ;)

____________
j. czes. -> Terminator

130rapid - 7 Sierpień 2009, 18:08

Ten egzemplarz pojawił się na Alledrogo zimą 2007/2008, równocześnie z ładną T613 spod Warszawy, wycenianą na 8 tys. zł.

I wtedy upraszałem napalonego na T613:
- "Tylko niech ci nie przyjdzie do głowy brać tego taniego strucla". (sic!)

Niestety, "dama" spod Warszawy uciekła sprzed ołtarza.
Miał być na dniach nasz wyjazd na jej oględziny, ale ktoś z Kalisza był szybszy. :/

* * *
Smoczyca czekała na odbiór na wschód od Kielc. Miała przejechać 500 km.
Gdy zobaczyłem toto pierwszy i zajrzałem pod maskę, to złapałem się za łeb i stwierdziłem:
- Jak ten szczyt druciarstwa dojedzie za Poznań, to będzie cud.

W ramach szybkiego przeglądu przedwyjazdowego dolewamy 2 litry oleju
do silnika. Dużo? Niekoniecznie. To jak w normalnym aucie niecały
litr. Układ smarowania i chłodzenia zarazem w T613 łyka dziewięć litrów.

Wymieniamy jeszcze zbyt krótkie i postrzępione ze starości piórka wycieraczek na nowe. Wedle prognozy podczas podróży pogoda będzie „mieszana”.

Niestety, poszukiwania lepszych opon nie zdają rezultatu. Rozmiary 215/70-14 (seryjny), czy 205/70-14, a nawet choćby 195/70-14 są zbyt staromodne, zbyt egzotyczne dla okolicznych oponiarzy.

Musimy jechać na tym co jest. A nie ma na czym. :/

Już mamy startować, gdy niespodziewanie Tatra strzela focha. Odpala, ale chodzi tylko 1-2 sekundy po czym gaśnie. I tak w kółko, aż do wydojenia akumulatora, co następuje prędziutko. Ciekawe, bo tego samego dnia rano, po ulewie w nocy, przed zaglądaniem pod maskę, jakoś odpalała.

Resztki mojej wiary w dotarcie Tatrą do celu właśnie stopniały.
- "Jeśli dojedziemy do domu, to klęknę i ucałuję ją w narożnik błotnika" - myślę sobie.

Podłączamy defibrylator (tzn. prostownik) i szukamy przyczyny.
Czyszczę nadpalone styki w kopułce aparatu zapłonowego i przy tej czynności doznaję olśnienia.

W ramach grzebania podmaskowego zmieniłem pozycję jednego z elementów, który zdawałoby się nie powinien mieć wpływu na jakość odpalania – tak mi się przynajmniej wydawało. Przestawiłem klapkę decydującą o temperaturze powietrza zasysanego do filtra, ustaloną chamskim drutem (bo oryginalny termostat kiedyśtam wcięło). Zasysanie gorącego powietrza znad wydechu przy kilkunastu stopniach ciepła wydawało mi się kompletnie bez sensu.

Ale przywracam zimowe ustawienie i… silnik zaczyna gadać. Nu wot, siurpryza!
Nikczemnie poskładana instalka LPG jest nadwrażliwa jak księżniczka na ziarnku grochu!

Dolot krótszy o 15 cm wywrócił do góry dnem jej chybotliwą równowagę (sic!).
To znaczy też, iż nie będzie sensu na razie wkładać nowego wkładu filtra powietrza, bo problem się powtórzy.

Po swojej pierwszej przejażdżce Tatrą będę zadowolony, że przez większą część 500-kilometrowej trasy do Wielkopolski prowadziłem serwisówkę z małżowinką i córusią właściciela na tylnej kanapie –> VW Golf II 1.6 TD z przyczepką na haku.

To prawie rówieśnik Tatry, wiekowo i przebiegowo, na liczniku 411 tys. km. Jest sterany życiem, często tłuczony na polnych drogach, troszkę już popala oleju, ma wypłowiały lakier i parę starczych zmian, do tego wibrator na biegu jałowym.

Ale gdy już ruszy, to ciągnie naprzód jak grecki muł, a wibracje zanikają. Jest spolegliwy, posłuszny, absolutnie przewidywalny nawet przy 120 km/h i nie męczący. O dziwo, nie wywołał u mnie Syndromu Wielkiego Łba, co przytrafiało się młodszym klekotom, którymi jeździłem. Budzi mój szacunek.

Czemu się nad nim rozpisuję? Bo to ten stary, ale wciąż niezły i sprawny wielosettysięcznik – i to prosty, zwyczajny kompakt, wcale nie jakoś zadbany - uświadamia mi boleśnie jak wielkiego pecha musiała mieć Tatra do [przynajmniej ostatnich dwóch] właścicieli. :(

20-letnia, ale solidna Tatra z przebiegiem 500 tys. km - w dobrych, troskliwych rękach - miałaby się wciąż co najmniej dobrze.

Firma zakładała minimalny przebieg do naprawy głównej zespołu napędowego rzędu 350 tys. km. Po Słowacji jeździ sztuka z przebiegiem przekraczającym 1 mln km, bez remontu silnika :!:

* * *
Pierwsze 2 godziny jazdy Góry Świętokrzyskie - Wielkopolska przebiegają zgodnie z planem.

Za Kielcami trafiamy na elegancki, niedawno remontowany odcinek szosy.
Rafał z lekka traci cierpliwość, wyprzedza nas i zaczyna się „rozwijać”.
Tatra wyraźnie nam odjeżdża.

Ja jestem twardy jak Roman Bratny. Trzymam Golfem 100 km/h, bo mam w pamięci wstrząsający widok tatrowej lewej tylnej opony, nadającej się tylko do lekkiej przyczepki w pole, za traktorem. Zmurszałej ze starości (jak pozostałe), ze zdartą do żywego krawędzią bieżnika (jak prawa przednia). Z paroma głębokimi pęknięciami, przez które prześwitują druty. Ba, ta zdarta krawędź bieżnika miejscami jest podejrzanie nierówno wypukła. To ewidentny znak pozrywanego kordu. Z czymś takim nie ma żartów. :/

Tatra odjechała hen, hen. Oj, żebyśmy za chwilę nie dogonili jej w tumanie kurzu, leżącej w rowie na dachu, z bezradnie obracającymi się kołami. W tym jednym kołem z resztkami opony, rozerwanej na strzępy.

Dzwonię do "kierownika" i straszę:
- Chcesz zobaczyć jak wygląda bark opony oderwany od reszty przy 120 km/h? Jak już coś takiego widziałem, u 25-letniej opony marki Michelin w pomarańczowym Volvo S1800E. Tylko, że tamto się przytrafiło na torze Poznań.

Tatra zwalnia do 90-100 km/h.

* * *
Ale gdzieś przed Piotrkowem nagłe.................. PU!
Nie, to nie opona....

Tatra straszy Golfa ziejąc potężną czarną chmurą dymu.
Wróć, to nie dym… To sadza!
Tuman czarnych okruchów dosłownie rozsypuje się po jezdni.
No, wydech mamy diametralnie przeczyszczony! :P

Dzwonimy do szofera. Żyje, nie dostał zawału. Ale zaczynają się kłopoty. V8 nie ma wolnych obrotów, słabnie. Okazuje się, że już dwa trzy-razy zgasł przy ruszaniu.

My z tyłu słyszymy i widzimy, że erupcje i strzały w wydech zaczynają się powtarzać. Coraz częściej. :/ Aż na którymś wyhamowaniu przed czerwonym światłem w Piotrkowie Tatra zdycha i zamiera bezradnie na środkowym pasie. Mimo różnych kombinacji ustawienia pedału gazu, tym razem uparcie milczy.

12-voltowy akumulator 120 Ah od kombajnu (sic!) - wstawiony zamiast oryginalnych dwóch 6-voltowców - ledwie zipie, więc apeluję do rozsądku "kierownika", żeby nie wydoił go do końca. Nie mamy kabli rozruchowych, a spróbujcie zapchnąć 1,7 tony.

Spychamy Tatrę na chodnik z pomocą kilku chłopa od pobliskiego remontu chodnika. :P Otwarcie tylnej maski powoduje u nich szczery opad szczękowy. Nie spodziewali się ujrzeć tam silnika!!! ;)

Przyczyna problemu jest jasna. Parownik gazu wygląda jak śnieżny bałwan.
Oszronił się, bo wyciekł cały płyn z kombinowanej instalacji jego podgrzewania. :/
Czekamy dobre pół godziny aż odtaje.

Tatra opiera się, droczy, ale w końcu odpala. Rzutem na taśmę udaje się doczłapać 2 km do stacji benzynowej. Końcówka jazdy była znów okraszona ostrzegawczymi strzałami z rury. :P

Rafał, skuteczny jak McGyver, doraźnie ogaca nieszczelne węże taśmą termokurczliwą i nalewa do układu 2 litry gazowej mineralnej Żywiec-Zdrój. ;) Wąsaty, wielmożny C.K. Franciszek Józef uśmiecha dobrotliwie z naklejki. Będzie dobrze... :PPP

Reszta trasy przebiegnie już spokojnie. Tylko raz, gdzieś przed Środą Wielkopolską, musimy się zatrzymać i dolać "Żywca-Zdrój" do układu podgrzewania parownika.
Bo znów zaczęły się wulkaniczne erupcje.

Po ciemku Tatra, strzelająca z wydechu, wyglądała jak osobista limuzyna samego diabła, potrafiąca wyczyniać tajemne sztuczki. Czarna, matowa, o bandyckiej proweniencji. Szykowna jak karawan, dudniąca jak bębny Zulusów i bluzgająca ogniem z dwóch wielkich, rynnopodobnych wylotów spalin. Można by nią dzieci straszyć.

- Normalnie wygląda jak smok - komentuję. - Nie, to Smoczyca! Jest Shrek, jest Smoczyca, a przed nami droga pełna przygód.

Jest pierwsza w nocy. Na ostatnich 20 kilometrach wsiadam samotnie za kierownicę, oprowadzając Smoczycę na miejsce garażowania.

Bosssssszzze, toż to Golgota....

Skutecznie włączanie wstecznego graniczy z cudem. To samo wrzucanie dwójki w ramach redukcji biegu. Kierownica obraca się ciężko i permamentnie ciągnie w prawo. Hamulce działają, ale dychawicznie i telepiąco. Każde ich użycie wywołuje w pełni uzasadnione włączenie lampki kontrolnej nadmiernego skoku pedału hamulca. :/

Tunigowiec, który kiedyś dobrał się do Tatry napsuł jej wygląd, dospawał rozpórkę między przednimi kielichami. To akurat można by mu wybaczyć, bo w T613 to ponoć przydatny element.

Niestety, zrobił nie tylko to.
Przypuszczalnie obniżył też przednie zawieszenie przez chamskie przycięcie sprężyn. Z fatalnym skutkiem. :/ Podczas jazdy przód robi wrażenie kompletnie niepodatnego, tzn. zawieszenie jakby nie uginało się na nierównościach. I nie działa też na odbicie. Tatra wpada przodem w każde poprzeczne zagłębienie asfaltu i podskakuje na dziurach jak dzika. Ma to dramatyczny wpływ na stabilność podczas jazdy w koleinach i na dziurawych drogach.

Wóz idzie jak jamnik na spacerze. Taki zainteresowany zapachami pod każdym krzaczkiem, a nie właścicielem, minimalnie i mało skutecznie kontrolowany poprzez smycz.

Smoczyca jedzie w każdą stronę, tylko nie prosto. Po gładkim jakoś da się wytrzymać.
Geometria podwozia jest wielką zagadką. Ściąganie, nerwowe nieprzewidywalne wolty i zdzieranie opon świadczą, że nie jest dobrze. Niewykluczone, że wskutek "przygód" z przeszłości i profesjonalnej roboty fahofcuf, wóz może zostawiać sześć śladów. :X

Silnik pracuje tylko na gazie. Jest chronicznie słabowity. To nie jest 170 KM, raczej 50-60 KM. Czasem opornie zapala, przebiera, gubi zapłony, Często-gęsto chodzi tylko na 6-7 cylindrów. Zaprzęgnięty do napędu, ma momenty przypominające galop pijanego konia. Jazda w jego wykonaniu to – zależnie od położenia pedału przyspieszenia – nieskończony ciąg przypierdów, zawahań, przydechów, czknięć, nieregularnych erupcji w wydechu.

Dopiero wyższe obroty ("wyższe" to mocno powiedziane, bo pod obciążeniem i tak nie udaje się przekroczyć 3000 obr/min) potrafią trochę zamaskować niedoskonałości pracy. I wtedy gdzieś tam w tle przebija się cień dawnej świetności i szlachetnego pochodzenia. Głęboki pomruk V8 i charakterystyczny gwizd dmuchawy.
Jakby straszny poltergeist ryczał w lochach zrujnowanego pałacu podczas wichury.

Szczęśliwie, zdaje się, że instalka LPG jest ustawiona w pozycji „za
bogato”. To dużo bezpieczniejsze dla silnika, niż „za ubogo”.

Chałupniczo dorabiany tłumik w zasadzie jest pusty w środku. Z pewnością odbiera silnikowi sporo mocy i przede wszystkim niutonometrów na samym dole zakresu, a w kabinie jest głośno jak w Żuku lecącym 110 km/h. Wskutek przejazdu przez wsie, miejscowe kury czasowo przestają się nieść, a krowy dawać mleko. Żeby ostrzec autochtonów, przed Smoczycą powinien biec facet z czerwoną flagą. ;) ;) ;)

Ale są i pocieszające symptomy sugerujące, że być może z silnika uda się wykrzesać jeszcze trochę życia.

Po tygodniu stania pod chmurką Tatra odpaliła za pierwszą razą. W trasie temperatura oleju trzymała podręcznikowe ciut ponad lub równe 80'C.

Staram się „wyczytać pomiędzy wierszami”, że potencjał jeszcze jest.

Nominalnie to jest wielka, stabilna, pewnie stąpająca limuzyna, którą – gdyby była sprawna - byle co nie wytrąciłoby z mocno zakorzenionej równowagi.

Na razie jednak, przy pierwszej jeździe i niewinnych 80 km/h na niezłej, ale nie idealnej drodze wojewódzkiej, okolonej grubymi drzewami, miałem już zapalone wszystkie czerwone lampki, wszystkie achtungi, wszystkie dzwonki ostrzegawcze. :PPPPP

Podróż trwa prawie 11 godzin. Tatra pochłania w sumie jakieś 80 litrów gazu, czyli 15 l/100 km, plus 2 litry oleju. Chociaż paradoksalnie nie dymiła na niebiesko. Przypuszczam, że silnik zasysa smarowidło do komór spalania przez "obijające się" cylindry.

130rapid - 7 Sierpień 2009, 18:12

Galeryjka....


Królewski silnik V8. Przejrzenie jego rysunków technicznych każe klękać przed nim jak przed Najświętszym Sakramentem. :P Żadna firma nie powstydziłaby się takiego wynalazku. Czesi samodzielnie połączyli w nim najlepsze cechy amerykańskich small-blocków, porschowskich bokserów i alfaromeowskich DOHC. Ale to nie jest żadna kopia, to jest oryginalne Dzieło. Świetna charakterystyka rozwijania mocy. 90 % momentu obrotowego w zakresie 1100-4900 obr/min. :shock: :shock: :shock:

Tak brzmi bez kolektorów wydechowych (to, niestety, nie jest silnik smoczycowy]:
http://www.youtube.com/wa...mVa3Tk0_hY&NR=1
:shock: :shock: Hot rod :shock: :shock:




Po przepolerowaniu lakieru...


...i dokupieniu paru świecidełek z Jablonexu :P ....


....Smoczyca zaczęła jako-tako wyglądać.



* * *
Na przełomie 2008/2009 Rafał miał już "dołek" i chciał sprzedać. :X

Ale na razie przeważa bardzo optymistyczny pomysł -> odnowiona Smoczyca, jako stylowy holownik lawety z wyczynową Skodą 110R, na poważnie przygotowywaną do gonienia w niskopojemnościowych klasach pucharów youngtimerowych.

Tym niemniej to projekt na lata i dziesiątki tysięcy złotych, a na razie małego palca nie dałbym sobie odciąć, co do rokowań...

Przy grubych oględzinach może się okazać, że samochód jest poważnie zdefasonowany powypadkowo.
"Rozjechanie" symetrii karoserii widać doskonale na zdjęciach przodu Smoczycy. :/

Dexter528i - 8 Sierpień 2009, 09:23

http://www.youtube.com/wa...feature=related
_KaMiK_ - 8 Sierpień 2009, 13:50

Piekna smoczyca :D :D
a na zywo jak brzmi? nagraj jakis filmik :D

littek - 8 Sierpień 2009, 15:58

boska, szkoda, że tak wpadliście z tym wozem :/
130rapid - 8 Sierpień 2009, 18:57

_KaMiK_ napisał/a:
Piekna smoczyca :D :D
a na zywo jak brzmi? nagraj jakis filmik :D


Ja bym na tym egzemplarzu dawno krzyżyk postawił, ale Rafał lubi pływać po głębokiej wodzie. :P Nie ma rzeczy niemożliwych. 8-)

Z nagraniem spróbuję, bo po roku przerwy trzeba byłoby sprawdzić czy silnik jeszcze gada. Ale to nie będzie rozruch, tylko erupcja wuklaniczna. :shock:

Dexter, zalinkowałeś filmik najwyżej wagi - jest rafałową inspiracją do dalszej roboty na ciężkim przypadkiem Smoczycy. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

* * *
T613 jest sama w sobie pełna "kosmicznych" rozwiązań, niespotykanych gdzie indziej.

I tu nawet nie chodzi o chłodzone powietrzem i olejem V8 ustawione nad tylną osią.

Raczej mam na myśli np. zębatkową przekładnię kierowniczą zamocowaną... w kabinie, pod deską rozdzielczą.

Albo seryjny serwisowy włącznik rozrusznika w komorze silnikowej. (No bo i po co mechanik ma włazić za kierownicę, żeby sprawdzić efekty swojego grzebania :?: Tylko nam kierownicę i tapicerkę smarem pouwala :!: )

Albo "wannę", w której zawieszono zespół napędowy, dającą się łatwo demontować np. do grubszego serwisu silnika (doskonale widać ją na filmiku ze ścieżką dźwiękową silnika).

Albo dwa akumulatory 6V mocowane szeregowo.

Albo elektroniczny układ zapłonowy czechosłowackiego wyrobu i projektu z wczesnych lat 70. Bardzo niezawodny, dający iskrę nawet w ekstremum (co ten egzemplarz T613 potwierdza), z modułem wzmocnienia iskry... piszczącym donośnie po włączeniu stacyjki, jako dowód, że jest sprawny.

Albo przedni zderzak z jakiegoś tajnego tworzywa sztucznego, które wytrzymuje nawet "strzał" w cudzy hak holowniczy przy 10 km/h. :shock: :shock: (Dama rafałowa niechcący to sprawdziła).

To jest przedziwny, cudowny w swej odmienności, ale też "nierówny" samochód. :roll: 8-) 8-)

Z jednej strony, ma najwyższej klasy silnik, świetnie skonstruowane zawieszenie, wypasione hamulce i rozkład wagi na osie jak wóz z centralnie ustawionym silnikiem (44 % przód, 56 % tył). W czasach świetności Tatra skutecznie objeżdżała Mercedesa W116 o zbliżonej mocy (!). Podróżujący z tyłu mogliby grać w ping-ponga, tyle mają miejsca. :shock:

Z drugiej strony, za kierownicą siedzi się średnio wygodnie, jak na krześle, a la "czeski goryl" :P Ja mam do niej łapska za długie o 10 cm i nogi o 20 cm. Zakres regulacji wzdłużnej fotela okazuje się za krótki. Szofer jest w Tatrze tylko dodatkiem do auta. Państwo na tylnej kanapie są najważniejsi.

Lepsze materiały użyte do wykończenia kabiny znajdziecie w... Polonezie Caro z 1993 roku. A już Polonez-Borewicz - ze swoimi wykładzinami, gąbką na daszkach przeciwsłonecznych i suficie, chromowanymi detalami i przyzwoitymi tworzywami - w porównaniu do T613, to po prostu Rolls-Royce. :shock: :shock:

piter_gda - 8 Sierpień 2009, 20:03

samochodzik niesamowicie ciekawy :-) tylko czy on tam niema lpg wezem ogrodowym pociagnietego? bo tak na fotce z komory silnika to wyglada (od elektrozaworu)
130rapid - 9 Sierpień 2009, 00:44

piter_gda napisał/a:
tylko czy on tam niema lpg wezem ogrodowym pociagnietego? bo tak na fotce z komory silnika to wyglada (od elektrozaworu)


Słuszne spostrzeżenie. Jeżeli chodzi jednak o ten element z czerwoną wtyczką, to obsługuje absolutnie niskociśnieniową instalację podgrzewania parownika, płynem z tego stylowego zbiorniczka ze znaczkami "GM" grzanym w wężownicy nad tłumikiem. Płyn popycha przez system 12-voltowa pompka. I właśnie ona jest tym, na pierwszy rzut oka, "elektrozaworem" z czerwoną wtyczką.

To jeden z wielu "patentów" w tym egzemplarzu. :roll: :roll: :roll:

piter_gda - 9 Sierpień 2009, 00:56

zapytalem bo typek z okolicy mial kiedys z rurek PCV :mrgreen: niesamowita ta taterka jakis film z przejazdu fajnie by bylo zobaczyc
M-EJ - 9 Sierpień 2009, 12:48

To jest takie brzydkie że aż ładne :P
Dexter528i - 9 Sierpień 2009, 18:01

130rapid napisał/a:
Dexter, zalinkowałeś filmik najwyżej wagi - jest rafałową inspiracją do dalszej roboty na ciężkim przypadkiem Smoczycy.


Przeszukiwałem linki po wejściu w link który podałeś.
Filmik/bajka wydał mi się tu bardzo na miejscu. Budujący jest

130rapid napisał/a:
Ja bym na tym egzemplarzu dawno krzyżyk postawił, ale Rafał lubi pływać po głębokiej wodzie. :P Nie ma rzeczy niemożliwych.

Dobrze, że są tacy ludzie jak Rafał bo dzięki nim właśnie taki samochody dostają drugie życie.

Czytając tą historię z poprzednimi właścicielami i teraz z obecnym przyszedł mi do głowy pewien cytat z literatury, który po odpowiedniej interpretacji w/g mnie doskonale by się tu nadawał:
"to ludzie, ludziom zgotowali ten los".

Poza tym wszystkim to wydaje mi się, że bez kontaktów i pomocy z kolegami z byłej czechosłowacji będzie ciężko z doprowadzeniem tatry do stanu przewidzianego przez obecnego właściciela.

Życzę powodzenia, dużo cierpliwości i wytrwałości

Pozdrawiam

130rapid - 13 Sierpień 2009, 22:02

Dexter528i napisał/a:
Dobrze, że są tacy ludzie jak Rafał bo dzięki nim właśnie taki samochody dostają drugie życie.


Ciężko będzie, bo z tego samochodu byłby nawet kiepski dawca. :X
Ale należy do kategorii aut, o które trzeba walczyć.
T613 już teraz jest rzadsza, niż starsza "wielorybica" T603.

Wedle szacunków do dziś pozostało może 2500 sztuk T613, z całej produkcji 11 tysięcy w latach 1975-1995. Większość z nich pochodzi z ostatnich 5-7 lat produkcji.

Auta sprzed 1984 roku, czyli te w pierwotnej pięknej włoskiej formie z chromowanymi zderzakami, są już wielką rzadkością - uchowało się ich góra 250-300 sztuk.

Czemu tak mało zostało :?: Bo do 1990 roku 98 % Tatrówek śmigało jako służbowe auta w państwowych firmach. To nie były pieszczone i głaskane Mercedesy S, czy BMW Siódemki. Harowały przez 4-5 lat, często po 100-150 tys. km rocznie. Jeżeli kierowcy nie ich roztrzaśli (co się często zdarzało, bo to był prowokujący wóz), to rdza zżerała.
To był najsłabszy punkt T613.

Dexter528i napisał/a:
Poza tym wszystkim to wydaje mi się, że bez kontaktów i pomocy z kolegami z byłej czechosłowacji będzie ciężko z doprowadzeniem tatry do stanu przewidzianego przez obecnego właściciela.


Szlaki są przetarte via Automobilklub Wielkopolski. Starzy wyżeracze jeżdżą regularnie na czeskie giełdy. Istnieją dwa znaczące niedobory -> kasa i czas.

Narazie zajmuję się więc tylko opieką paliatywną. :roll: 8-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group